Od
czego się zaczęło? Trudno dociekać, kiedy faktycznie myśl o
Pucharze zakiełkowała w umysłach włodarzy Polskiej Federacji
Nordic Walking, ale niewątpliwie w 2009 roku testowali zawody o
podobnym charakterze. Pomijam wszelkie wcześniejsze próby lokalne
na Pomorzu, które pewnie się odbywały, ale nie miały one
zasięgu ogólnopolskiego i wiedzieli o nich naprawdę nieliczni nie tylko w
Polsce, ale pewnie i na Pomorzu.
Pierwszym protoplastą nazwę zawody, które rozegrano w
Barlinku przy otwarciu 7 tras nordic walking w tej miejscowości,
czyli Wielkiej Siódemki Barlineckiej . Główne wydarzenie miało
miejsce w dniu 3 maja 2009. Była to impreza masowa, w której udział
mógł wziąć każdy. Wprawdzie faktycznie większość uczestników
to była kadra PFNW, ich znajomi i przyjaciele oraz mieszkańcy
Barlinka, jednak ich ilość była bardzo okazała. O tym z jaką
pompą otwierano nordicowe trasy świadczy plakat.
Zawody połączone
były z konwencją instruktorów i trenerów oraz wieloma imprezami
towarzyszącymi trwającymi przez cały weekend majowy. Dodać
należy, że do zawodów przygotowano także sędziów, których
szkolono jeszcze w kwietniu. Uczestnikom zaproponowano trzy
podstawowe trasy: Główną o długości 15 km, Sympatyków o
długości 8 km i Dzieci o długości 1,2 km.
W marszu Głównym na
15 km sklasyfikowano 40 osób (21 kobiet i 19 mężczyzn). W marszu
Sympatyków sklasyfikowano 94 osoby. Zawodników klasyfikowano w
kategorii open z podziałem na kobiety i mężczyzn. W marszu Dzieci
wzięło udział 40 najmłodszych głównie w wieku 9-15 lat, ale
byli i tacy w wieku 6, 4 a nawet 2 lat. Oprócz tego odbył się
marsz VIPów, w którym uczestniczyło 10 osób na dystansie 1,2 km. Dystans 8 km
pokonało także 25 osób, które przyszły na start po zakończeniu
weryfikacji i uczestniczyły w rajdzie bez numerów
identyfikacyjnych.
Trasę obstawiało 7 sędziów, którzy
zdyskwalifikowali 2 zawodników. Niektóre wyniki czasowe tych
zawodów mogą zdziwić czytelników, ale trzeba
zaznaczyć, że był to pierwszy poligon zawodów, podczas którego
wielu uczestników zapewne wystawiało cierpliwości sędziów na spore
wyzwanie.
Nadmienię tutaj, że choć o otwarciu tras WSB wiedziałem,
to jednak o zawodach, które się wówczas odbyły nie. W mediach, do
których dotarłem, nie było informacji o zawodach, a ja wówczas
nie znałem PFNW i w ogóle nie wiedziałem, że organizuje się zawody w tej dyscyplinie. Te informacje poznałem znacznie później, chyba
nawet po I Mistrzostwach Polski Nordic Walking. I teraz o tych
właśnie zawodach chciałbym napisać.
O tych
pierwszych Mistrzostwach Polski możemy już śmiało powiedzieć Prapremiera.
W tych zawodach już wystartowałem, ale że byłem ich naocznym świadkiem to mało powiedziane, byłem bowiem w samym środku tych wydarzeń i pamiętam wszystko bardzo dokładnie. Tu już nie było miejsca na pewne zachowania i choć nie było
dyskwalifikacji (jednak niewiele brakowało), bo albo sędziowie budzili
odpowiedni respekt, albo sami zawodnicy powstrzymali się od zachowań
mogących budzić jakiekolwiek podejrzenia. Myśl o tych zwodach powstała podobno
właśnie podczas tego majowego weekendu w Barlinku. Za pomysłodawcę
uważa się ks. Jacka Dziela, choć zapewne inicjatorów tych
Mistrzostw było znacznie więcej. Uczestnikom zaproponowano 2 trasy o
długości 20 km oraz 5 km. Ciekawostką jest, że długość trasy
pomierzona została przez geodetę. Można więc powiedzieć, że
miała coś w rodzaju atestu, choć przecież nic takiego na
ścieżkach naturalnych nie funkcjonuje. Zawody odbyły się 30
sierpnia 2009 w Gębarzewie na peryferiach Gniezna, które było
oficjalnym miastem organizatorem. Było to w niecałe 4 miesiące po
debiucie w Barlinku, więc trzeba przyznać, że Federacja nabierała
rozpędu. Podobnie jak w Barlinku zawodników klasyfikowano na podstawie
czasu brutto, a poszczególne dystanse rozpoczynały marsz ze startu
wspólnego. Chodziliśmy wówczas na pętlach długości 5 km. Trasa
nie odbiegała od najlepszych standardów obowiązujących obecnie na
zawodach Pucharu Polski. Na pętli były zlokalizowane 2 punkty
nawadniania,
co przy panującym upale było absolutnie niezbędne. W
marszu na 20 km uczestniczyło 96 osób, w marszu na 5 km 199 osób.
Ze startu ruszaliśmy bardzo szeroką ławą.
Ze startu ruszaliśmy bardzo szeroką ławą.
Najlepsze czasy jakie uzyskano wówczas nie budziły już żadnych
kontrowersji. Klasyfikowano nas wówczas także open, ale głównymi
były jednak kategorie wiekowe. Obowiązywały następujące:14-35
lat, 36-45 lat, 46-55 lat, powyżej 55 lat.
Najlepsze czasy na 20 km poniżej:
Tu dodam w uzupełnieniu powyższej fotki, że najlepszy czas na 5 km to było 33:17.
Tu dodam w uzupełnieniu powyższej fotki, że najlepszy czas na 5 km to było 33:17.
Tak jak i teraz zawody
kończyły dekoracje i losowanie nagród. Warto przypomnieć, że zwycięzcy w kategoriach wiekowych dystansu 20 km mieli fundowany start w Mistrzostwach Świata w Austrii. Dla zawodników przygotowano także posiłek regeneracyjny, spożywany wprawdzie głównie na trawie, gdyż zawody odbywały się w lesie, w zasadzie bez żadnego zaplecza socjalnego mogącego przyjąć tak dużą liczbę uczestników, a w każdym razie było one w tych polowych warunkach bardzo skromne.
Ale liczył się głównie ich entuzjazm i to, że warunki sportowe zostały dotrzymane na najwyższym poziomie. Myślę, że wielu obecnych organizatorów mogłoby i dziś brać przykład z tamtych zawodów. Dużą niespodzianką dla uczestników były odwiedziny Roberta Korzeniowskiego i Dariusza Szpakowskiego.
Ale liczył się głównie ich entuzjazm i to, że warunki sportowe zostały dotrzymane na najwyższym poziomie. Myślę, że wielu obecnych organizatorów mogłoby i dziś brać przykład z tamtych zawodów. Dużą niespodzianką dla uczestników były odwiedziny Roberta Korzeniowskiego i Dariusza Szpakowskiego.
Niestety organizatorzy nie
przewidzieli dla uczestników pamiątkowych medali, ale w pakiecie
startowym otrzymaliśmy okolicznościowe koszulkę i czapkę z
daszkiem. Zawody okazały się olbrzymim sukcesem w skali
ogólnokrajowej. To już nie były lokalne zawody dla znawców
tematu. Na starcie pojawili się zawodnicy z wszystkich zakątków
kraju. Co więcej, były już grupy zorganizowane, czyli drużyny występujące w takich samych koszulkach.
Po tych zawodach żegnaliśmy się mówiąc "do
zobaczenia za rok", bo nie mieliśmy wątpliwości, że II
Mistrzostwa Polski będą ich kontynuacją. Nie spodziewaliśmy się,
że nasze oczekiwania zaczną spełniać się znacznie wcześniej.
Dodam jeszcze, by w pełni oddać tło tamtych wydarzeń, że myśl organizowania zawodów dojrzewała
równocześnie u innych podmiotów organizacyjnych. W tym samym dniu
odbyły się konkurencyjne Mistrzostwa Polski w Blachowni, które
skupiły jednak wyraźnie mniej uczestników (149 na dystansie 8 km).
Ciekawostką jest, że wygrał je zawodnik, który później zasłynął
na trasach Pucharu Polski. Zawody w Blachowni przemianowano w
kolejnej edycji na miano mistrzostw Makroregionu Śląskiego. Tydzień po zawodach
w Gnieźnie i Blachowni 5 września zorganizowano Mistrzostwa Polski
w Zielonej Górze. Organizatorem była Fundacja Aktywni z Warszawy
wraz z MOSiRem Zielona Góra. Tam w trzech konkurencjach 8 km, 4 km i
sztafeta 5x1 km wystartowało około 200 uczestników. Ani zawody w
Blachowni ani w Zielonej Górze nie doczekały się jednak
kontynuacji, zawody w Gnieźnie tak i to z dużym rozmachem.
#nordicwalkingmk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz