wtorek, 15 lutego 2022

Walentynki z GOSiRem Komorniki - Rajd

W niedzielę poszedłem w Rajdzie Walentynkowym organizowanym przez GOSiR Komorniki. Bardzo cieszę się, że te rajdy powoli odradzają się po przerwie pandemicznej i w tym roku zaplanowano podobne rajdy w każdym miesiącu. Tym razem spotkaliśmy się w Chomęcicach. Start i meta umiejscowione były w Domu Kultury "Koźlak". Trasa miała 7 km. Wiodła polną drogą nad Jezioro Chomęcickie, na plażę, a następnie na położone w pobliżu lasu pole biwakowe. Na rajd pojechałem razem z przyjaciółmi - Dorotą i Staszkiem. Rajd cieszył się dużym powodzeniem i wzięło w nim udział około 60 osób. Z racji zróżnicowanego poziomu kondycji uczestników tempo nie było zawrotne, a nawet trudno go nazwać rekreacyjnym, nawet dla mnie (czułem się w tym gronie niemal jak wyczynowiec). Ale niewątpliwie potrzebne są i takie dni kiedy tempo jest najmniej ważną sprawą, a ważne są spotkanie z przyjaciółmi, piękna niemal wiosenna aura, wspaniała radosna atmosfera. Co do wiosny, to nie zabrakło i takich akcentów. Gdy doszliśmy do półmetka rajdu, nad głowami przeleciała nam para bocianów. Tego chyba się nikt nie spodziewał. Na trasie nie zabrakło różnych ćwiczeń doskonalących technikę, a po powrocie czekała na nas kawa i dużo słodkości. 














niedziela, 13 lutego 2022

parkrun Las Dębiński #25 edycja Walentynkowa

 

W nocy najpierw popadało, a potem przymroziło. Jedni więc, rano skrobali szyby, inni musieli uważać na zakrętach oszronionych ścieżek rowerowych, by dojechać na parkrun. Ale było dzisiaj słonecznie i radośnie, więc pewnie nikt nie marudził. I chyba to słońce przyciągnęło wielu uczestników, bo w Lesie Dębińskim odnotowaliśmy drugą największą frekwencję (103 osoby) tej lokalizacji parkrun. I to mimo odbywającego się tego dnia Biegu Walentynkowego nad Rusałką. Ja (można już powiedzieć jak zwykle) szkoliłem debiutantów. Ale najpierw opowiedziałem o tym telewizji "tvk Winogrady". 
 

 


Potem oczywiście grupowe zdjęcie i wystartowaliśmy. Mój dzisiejszy czas to 48:05. Na metę wkroczyłem telemarkiem i myślę, że pomogłem tym Kamilowi, bo kto przed Olimpiadą liczył, że będzie czwarty? Trochę, żal że nie zdobył medalu, ale takie jest życie sportowca. 
 


Na mecie pstryknąłem trochę fotek, przed startem zresztą również. 
 

O Caynaxie lepiej nie wspominać, chyba słońce uderzyło mu do głowy. Po południu wyszedłem jeszcze raz. Szkoda byłoby nie wykorzystać takiej pogody. Dorzuciłem więc kolejne 6 km do statystyk. Tym razem Caynax spisał się poprawnie.




niedziela, 6 lutego 2022

parkrun Las Dębiński #24

Jest sobota ... 101 sobota z parkrun. Tak jak lubię najbardziej, dojechałem do naszego Lasu rowerem. Na szczęście nie padało, choć wilgoć unosiła się w powietrzu i groziło to deszczem w każdej chwili. Ale silny wiatr, który w nocy powywracał kontenery na śmieci wiał mi w twarz podczas jazdy, więc przyjemnie to było tak średnio. Na miejscu najpierw obowiązki, a więc odprawa debiutantów, potem przyjemności. Najpierw odbiór dyplomu za 100 bieg, następnie start w biegu. Przed startem zdążyłem zrobić także kilka fotek uczestnikom. Trochę nas podczas pierwszych minut biegu/marszu pokropiło ale pod koniec nawet słońce zaczęło przez "woalkę" chmur nas podglądać. Podczas marszu pozwoliłem sobie na samolocik. Podobnie jak poprzednio na ostatnim kilometrze udało mi się pokonać kilkaset metrów stylem nordic jogging. Chyba będę starał się wydłużać tak pokonywany dystans, ale wszystko zależy od dyspozycji dnia. No i będę robił to na razie tylko na ostatnim kilometrze, by przedwcześnie nie wyczerpać sił. Ostatni kilometr i tak muszę dojść do mety i tak, więc na pewno ukończę bieg, a przedwczesne harce mogłyby sprawić kłopot w końcówce, a nie chcę po drodze odpoczywać, bo szanuję czas i cierpliwość oczekujących mnie na mecie. Czas netto jaki osiągnąłem tego dnia 49:19. Brutto zmierzono mi 49:29. Trochę zamarudziłem przy starcie stąd taka stosunkowo duża różnica. Caynax najpierw zaspał, potem nadrabiał dystans. W rezultacie nawet dość go dobrze zmierzył, choć śladu trasy nie zamieszczę, bo woła o pomstę do nieba. No ale pozytywne, że "uczy" się tej trasy, mozolnie ale do przodu. 

 



piątek, 4 lutego 2022

100 biegów parkrun, #23 Las Dębiński

 

W ostatnią sobotę wystartowałem po raz 100 w biegu parkrun. Jako miłośnik wszelkich statystyk związanych z aktywnością fizyczną postanowiłem dokonać pewnego podsumowania tych moich startów, bo kiedy jak nie teraz. Najpierw dane ogólne. Z tych 100 startów 52 to były najzwyklejsze biegi, 46 najzwyklejsze marsze nordic walking. Dwa starty były nietypowe: jeden to był mieszany nordic walking/jogging z przewagą walkingu w stosunku około 60%/40%, a jeden to był mieszany bieg/nordic walking, gdzie biegłem tylko kilkaset pierwszych metrów, a później już maszerowałem do mety. W tej statystyce nie uwzględniam krótkich odcinków nordic jogging, które przetruchtałem na kilku ostatnich biegach, bo 100-200 m nie ma większego znaczenia. Przejdźmy do szczegółów mojej historii z parkrun. Zadebiutowałem 28.07.2012 w pierwszej poznańskiej lokalizacji na Cytadeli podczas 1 edycji biegu. Mogę więc uważać się niejako za "uczestnika założyciela" parkrun w Poznaniu.

 
Swój 50 udział przebiegłem w Poznaniu 7.12.2013, a 100 udział przemaszerowałem w Lesie Dębińskim 29.01.2022. 


Uczestnikiem założycielem jestem też w podpoznańskiej Dąbrówce, gdzie wystartowałem pierwszy raz 2.09.2017 podczas pierwszej edycji tej lokalizacji. Dotąd brałem udział w czterech lokalizacjach biegów parkrun: Poznań 61 razy, Dąbrówka 18 razy, Poznań Las Dębiński 17 razy, Jezioro Swarzędzkie 4 razy. Najlepsze wyniki: bieg Poznań 25:48, NW Poznań 38:25, NWalking/Jogging Poznań 35:19.



W pozostałych lokalizacjach tylko maszerowałem NW i w nich najlepsze rezultaty były następujące Dąbrówka: 44:45, Las Dębiński 45:12, Jezioro Swarzędzkie 45:45. Z ciekawostek warto odnotować dwie. W dniu 27.12.2015 wziąłem udział bodajże w największym wydarzeniu parkrun Polska, w którym uczestniczyło 1111 osób w tym 1082 zarejestrowane. Bieg był jednocześnie Biegiem Powstania Wielkopolskiego i chyba jedyny raz w historii oddzielono start biegaczy od maszerujących NW. Tych ostatnich chyba też było najwięcej w historii parkrun Polska – 30. Za promocję tego wydarzenia wśród osób uprawiających NW zostałem zresztą uhonorowany okolicznościowym pucharem Biegu Powstania Wielkopolskiego. 



Drugą ciekawostką jest, że wraz z moim przyjacielem Staszkiem Przybylakiem byliśmy pierwszymi, którzy w parkrun Polska wystartowaliśmy maszerując z kijkami, a w każdym razie nic mi nie wiadomo, by ktoś zrobił to przed nami. Było to bardzo dawno, bo 12.01.2013 a ponieważ wówczas parkrun był promowany tylko wśród biegaczy, uważam się za jednego z dwóch prekursorów tej dyscypliny na parkrun w Polsce. 

Ponieważ szeroko to opisywałem w tamtym czasie na blogu, gdy nastąpił wysyp lokalizacji parkrun w Polsce, znaleźliśmy wielu naśladowców i diametralnie zmieniła się także polityka promocji tego wydarzenia. Już nie tylko zachęcano do udziału biegaczy, ale także maszerujących z kijami, a nawet najnormalniej spacerujących.

Moją macierzystą lokalizacją jest Poznań - Cytadela, bo tam zaczynałem przygodę z parkrun, jednak obecnie moją ulubioną lokalizacją jest Las Dębiński. W tym miejscu zaczynałem w ogóle moją przygodę z systematyczną aktywnością fizyczną maszerując tu z kijkami. Dodam, że część trasy parkrun przebiega moją najbardziej ulubioną ścieżką, po której pierwszy raz maszerowałem z kijami i dotąd chętnie tu się pojawiam. Gdyby nie to miejsce, nigdy pewnie bym nie wystartował na Cytadeli.

Muszę też napisać, że zgodnie z proekologiczną polityką parkrun na większość biegów albo dojeżdżałem rowerem, albo dochodziłem pieszo maszerując z kijami. Taki "transport" stanowi około 70% moich udziałów w parkrun.

Teraz parę słów o moim setnym biegu. Tak jak w kilkunastu biegach tej lokalizacji oprócz udziału spełniałem się także w roli wolontariusza. Najczęściej prowadzę instruktaż dla debiutujących w naszej lokalizacji i tak też było w minioną sobotę. Przed samym startem wraz dwoma innymi Jubilatami (obchodzącymi 250 biegów i 50 wolontariatów) zostałem wywołany przed szereg i oklaskiwany. Czas jaki uzyskałem nie odbiega od czasów jakie osiągałem w ostatnim okresie – 49:41.

 



Przy okazji odnotowałem pierwszy raz w miarę dokładny pomiar dystansu przez aplikację Caynax. Wprawdzie ślad trasy pokazuje liczne skróty, czy nadłożenia dystansu oraz maszerowanie "wężykiem", ale ogólny kształt trasy mniej więcej odpowiada rzeczywistości, a zmierzony dystans jest w pełni akceptowalny. 


 

parkrun Las Dębiński #28

Tak jak przed tygodniem rankiem zrobiłem rozruch. Troszkę krótszy tym razem, ale jednak dość skuteczny.    Niestety mroźne poranki nie odpus...