czwartek, 19 grudnia 2019

Jaka powinna być długość kijów nordic walking

Taka, z którą nam się najwygodniej chodzi. Inaczej mówiąc nie za krótka, abyśmy nie musieli się schylać i nie za długa, abyśmy "nie czuli się jak ta sierota" jak to określiła jedna z pań, której doradzono zmianę kijów na dłuższe, po tym jak posłuchała tej rady. Kiedyś na blogu opisywałem to bardzo szczegółowo, poświęcając tematowi kilka artykułów. Teraz postaram się ująć temat najkrócej jak to możliwe. Użytkownicy kijów o regulowanej długości napotykają niewątpliwie na mniej problemów w momencie zakupu, gdyż w trakcie użytkowania mogą wybraną długość skorygować. Użytkownicy kijów o stałej długości, dokonują często wyboru na całe życie, choć jak przekonają się czytając poniższy tekst, wcale nie musi tak być.
Są dwie metody doboru długości. Jedna to teoretyczna, która posługuje się współczynnikiem mnożonym przez nasz wzrost. Ten współczynnik bywa podawany bardzo różny. Dlaczego? Bo my jesteśmy bardzo różni, różną mamy kondycję, różny tryb życia, różny stan zdrowia, różny poziom wysportowania. Druga to praktyczna polegająca na przymiarce kija do naszej sylwetki. Polega na tym, by stojąc wyprostowanym trzymać kij pionowo (prostopadle do podłoża) przed sobą, opierając grotem o podłoże, zachowując przy tym kąt prosty ramienia z przedramieniem. Wśród znawców ten sposób nazywany bywa "potrójnym kątem prostym" : ramienia z przedramieniem, przedramienia z kijem i kija z podłożem. No tak tylko, że takie postawienie sprawy wyklucza różne możliwości. Kąt prosty jest jeden i nie ma tu żadnego pola manewru na różnice. Kąt prosty wymieniany jest często ze względu na prostotę tego wyrażenia i jest faktycznie dużym uproszczeniem. Tak naprawdę kąt powinien być zbliżony do prostego i jak najbardziej dozwolone są opcje jego większej lub mniejszej rozwartości.
Zaczynamy od współczynnika 0,66. To współczynnik, z którym wielu powinno faktycznie zaczynać swoją przygodę z nordic walking. Jesteśmy zasiedzeni na kanapie z pilotem w ręku, jesteśmy grubi, na 2 piętro wchodzimy z zadyszką narzekając, że nie ma windy. Ale też jesteśmy po długiej, ciężkiej chorobie, nasze mięśnie można powiedzieć tylko, że gdzieś są ale gdzie, tego nie wie nikt. Takie kije umożliwiają także łatwiejsze opanowanie prawidłowej techniki z odepchnięciem za linią bioder. Sam zaczynałem właśnie z takim kijami, a także po białaczce odzyskiwałem z nimi siły. Przeliczając na mój wzrost, wychodził nawet współczynnik nieco powyżej 0,65. Tak mi doradziła instruktora, za której pośrednictwem kupiłem pierwsze kije o długości 115 cm. 

Zakup okazał się także przydatny, gdy po wielu latach chodzenia z kijami poważnie zachorowałem. Podczas rehabilitacji mój krok był znacznie krótszy i mniej dynamiczny niż kiedyś, stąd krótsze kije okazały się nieodzowne. Temu współczynnikowi odpowiada nieco rozwarty kąt jaki tworzą ramię z przedramieniem.
Po kilku miesiącach uprawiania nordic walking moja sprawność znacznie się poprawiła. Krok się wydłużył, dynamika marszu wzrosłą, dość dobrze radziłem już sobie z dalekim odepchnięciem za linią bioder. Konieczna stała się zmiana długości kijów. 
Najbardziej odpowiednim współczynnikiem był 0,68. Odpowiadało to dla mnie długości kijów 120 cm. Wciąż podnosiłem swoje umiejętności, sprawność i wiedzę zostając instruktorem. Zacząłem nawet startować w zawodach, co w tamtych latach było pewnym novum w środowisku. Te kije idealnie nadawały się do moich celów i zapewniały największą przyjemność podczas marszu. 



Tu dodam, że czasem wymienia się także współczynnik pośredni o wartości 0,67 który ma niejako łączyć zalety wcześniej wymienionych. 
Współczynnik 0,68 odpowiada kątowi bardzo zbliżonemu do kąta prostego między ramieniem i przedramieniem, jednak daje się zauważyć jego minimalną rozwartość.
Moja sprawność jednak wciąż rosła. Podczas jednych z zawodów moja trenerka stwierdziła, że podczas takiego bardzo sportowego marszu powinienem używać kijów dłuższych. Zaopatrzyłem się w kije o długości 125 cm co odpowiadało współczynnikowi 0,71 dla mojego wzrostu. Generalnie przy takim bardzo sportowym marszu mówi się o współczynniku równym lub większym od 0,70, a często wymienia się nawet 0,72. Przez kolejne dwa lata trenowałem i startowałem z kijami o takiej długości. Kijów krótszych używałem tylko podczas rekreacyjnych rajdów.


 Ustanowiłem pewnie nawet kilka życiówek podczas zawodów, ale faktyczne zyski prędkości były niewspółmierne do utraty przyjemności z uprawiania nordic walking. Wpadłem w jakiś kierat, który kazał mi trenować z tymi długimi kijami, po to bym wciąż wydłużał krok, po to, by na zawodach prezentować się jak najlepiej jeśli chodzi o technikę posługiwania się taką długością. Warto tutaj zauważyć, że przy zastosowaniu tak długich kijów, prawdopodobnie z braku możliwości dalszego wydłużania kroku, miejsce wbicia grotu przesuwa się trochę bliżej czubka buta nogi zakrocznej. O ile przy kijach o współczynniku 0,68 to miejsce wypada mniej więcej w środku naszego kroku, o tyle przy kijach dłuższych to położenie przesunie się w tył. O ile? To zapewne zależy od tego, o ile uda nam się wydłużyć krok. To ma jednak swoje konsekwencje. Wydłużając nadmiernie krok obciążamy bardziej kolana. Stawiając kije bardziej z tyłu powodujemy, że ich działanie odciążające kręgosłup zmniejsza się na skutek tego, że nie działamy na podłoże w miejscu, w którym pada nasz środek ciężkości. Cały mit o odciążającemu i prozdrowotnemu działaniu kijów legnie w gruzach, jeśli będziemy nadmiernie wydłużać długość kijów. No ale zawsze mamy wybór sport albo zdrowie, bo połączyć się tego zupełnie nie da. Tu mała jeszcze dygresja. Otóż niedawno podczas pewnych zawodów obserwatorzy zauważyli, że niektórzy zawodnicy nie tyle przesuwają miejsce wbicia grotu w stronę buta nogi zakrocznej, co wprost wbijają kij za butem. O działaniu odciążającym kijów w tym przypadku chyba nie może być mowy. 
Po roku tego kieratu coraz częściej podczas treningów wybierałem kije krótsze, a po dwóch latach ostatecznie wróciłem do tego, co mnie najbardziej pociąga w tej aktywności, a więc przyjemności z jej uprawiania, porzucając definitywnie długość 125 cm. Taki "sportowy"" współczynnik odpowiada wprost kątowi prostemu między ramieniem i przedramieniem podczas przymiarki empirycznej. 
Na poniższym zdjęciu prezentuję porównanie długości kijów podczas przymiarki i odpowiadające im współczynniki dla trzech opisanych powyżej przypadków.

Warto dodać, że obliczając długość kijów według współczynników zalecano kiedyś każdy wynik zaokrąglać w dół tzn. do niższej długości stopniowanej co 5 cm. Obecnie jednak skłonny jestem do normalnego przyjmowania zaokrągleń, czyli do długości bliższej, zwłaszcza jeśli wyjdzie nam z obliczeń np. 119 cm, trudną wydaje się propozycja długości 115 cm.  
Biorąc pod uwagę moje doświadczenia, jako najbardziej pożądane dla sprawnego człowieka uważam i rekomenduję kije o długości odpowiadającej współczynnikowi 0,68. Jednak pełną weryfikację najbardziej odpowiadającej nam długości otrzymujemy zawsze dopiero podczas marszu, a miarą właściwego doboru jest przyjemność jaką wówczas osiągamy. 

PS Czasem można spotkać się z innym sposobem przymiarki, w którym kij stawiamy nie pod kątem prostym do podłoża, ale nieco ukośnie tak, że grot stawiamy mniej więcej w połowie długości naszego buta. To jednak nie wpływa znacząco na dobór długości. Wydłuża niejako potrzebną nam długość kijów o 1,5-2 cm. 
  

     

piątek, 13 grudnia 2019

Historia Pucharu Polski Nordic Walking odc.1 Wstęp

Minęło 10 sezonów* Pucharu Polski. Jakie one były? Jak wyglądały? Wielu z nas pamięta ostatnie lata. Ale jak to było na początku? Wśród startujących jest jeszcze wielu, którzy pamiętają tamte czasy. Tym, którzy jeszcze wówczas nie wiedzieli, że dadzą się wciągnąć w tę karuzelę, czy nawet nie wiedzieli jeszcze co to jest w ogóle nordic walking, pragnę przybliżyć tamte czasy. Porywam się na pracę ogromną i trudną, ale liczę, że małymi kroczkami uda się odsłonić kulisy zwłaszcza początków tego dzieła Polskiej Federacji Nordic Walking. Od razu jednak zaznaczę, że wszystko będę opisywał z punktu widzenia uczestnika tych wydarzeń, w których miałem przyjemność brać udział, a nie reprezentuję tu głównego ich Organizatora.


Zaczynaliśmy w Koszalinie w kwietniu 2010 ze 105 uczestnikami na 3 dystansach. W tej pierwszej edycji Pucharu Polski na niektórych zawodach brakło pudła, na którym stanęliby najlepsi, a o pucharach dla nich można powiedzieć "zapomnij". Nie brakowało natomiast nigdy entuzjazmu i uczestnikom, i organizatorom. Wiele się zmieniło przez te 10 sezonów. Przebyliśmy drogę od obowiązywania czasów brutto do czasów netto, od wspólnego startu danego dystansu przez podział startu na kategorie kobiet i mężczyzn, do startu kategoriami wiekowymi. Wpływ na to miała niewątpliwie rosnąca frekwencja zawodów obecnie średnio pięciokrotnie większa od zawodów w Koszalinie Zaczynaliśmy od kategorii wiekowych "10 letnich". Później dochodziły kategorie osób niepełnosprawnych, które z początku były kategoriami dodatkowymi i często zdarzało się, że osoby niepełnosprawne były dekorowane dwukrotnie, raz ze swoją kategorią wiekową, drugi raz w kat. osób niepełnosprawnych. Później wyłączono tę kategorię jako oddzielną, by w końcu podzielić ją na dwa rodzaje. W międzyczasie najliczniej obsadzone kategorie wiekowe podzielono na pół. W końcu doszedł Mini Nordic Walking dla najmłodszych, czyli krótki spacer bez klasyfikacji, w którym wszyscy są zwycięzcami. Zupełnie inne były kiedyś zasady punktacji w całym cyklu. Żeby być sklasyfikowanym w generalce całego Pucharu trzeba było mieć przynajmniej 4 starty i liczyły się w niej tylko cztery najlepsze wyniki. Zwyciężał ten ... kto miał najmniej punktów. Z czasem, w odpowiedzi na coraz liczniejsze powstawanie różnych drużyn, jeżdżących na zawody "całymi autokarami", doszła rywalizacja drużynowa. Na kanwie Pucharu Polski powstały też tak lubiane mistrzostwa Polski w Maratonie, a wcześniej Mistrzostwa Sztafet. Federacja zawsze słuchała uwag zawodników i ulepszała te imprezy, mimo że tym pierwszym zawodom trudno było coś zarzucić i z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że już od początku były profesjonalnie przygotowywane. Można powiedzieć, że jak czegoś nie było a zawodnicy tego chcieli, to szybko wprowadzano zmiany. Nie było na I MP w Gnieźnie (2009) medali - w Koszalinie 2010 już były i od razu odlewane, a nie blaszaki. Również zabrakło wówczas dystansu pośredniego między 5 i 20 km - w Pucharze Polski już pojawiło się dodatkowo 10 km. Był problem z tłumem gromadzącym się w pobliżu startu - wprowadzono boksy dla poszczególnych kategorii wiekowych. Nie było pudła na niektórych zawodach - teraz są nawet dwa. Puchar Polski był także inspiracją do innych cyklów zawodów nordicowych, które wyrastały jak grzyby po deszczu. Można powiedzieć, że powstanie tego cyklu było przełomem w polskim nordic walking, gdyż wcześniej traktowano go wyłącznie jako rekreację bez rywalizacji. 
#nordicwalkingmk
 
*) tekst pisany w 2019 roku 

wtorek, 10 grudnia 2019

Rękawiczki na zimę ... może piłkarskie?

Oczywiście są profesjonalne rękawiczki zimowe do nordic walking. Oferta jest nawet dość szeroka choć, trzeba wiedzieć, gdzie szukać. Oferta bywa nawet bardzo atrakcyjna kolorystycznie. Za to wszystko trzeba jednak zapłacić i to raczej co najmniej 80, ale też powyżej 100 zł i to czasem znacznie. Wiele lat temu koleżance udało się kupić dużo taniej rękawiczki narciarskie (takie raczej do narciarstwa biegowego) niezbyt grube, ale od strony chwytnej miały wypustki poprawiające trzymanie kijka. Moje rękawiczki Exela używane od 10 lat bardzo zużyły się i nawet już kiedyś dziurę na palcu cerowałem. Mam jeszcze inne rękawiczki - biegowe bardzo cienkie bardziej na jesień powiedziałbym lub cienką zimę Te jednak od tej strony chwytnej nie mają nic ciekawego oprócz palca wskazującego i kciuka, i pewnie zbyt dobrego chwytu tutaj trudno doświadczyć. Mnie to nawet za bardzo nie przeszkadza. Ostatnio natknąłem się w ofercie decathlonu (wśród rękawiczek do biegania) na ciekawe rozwiązanie z dodatkową warstwą zewnętrzną rozwijaną ze specjalnej kieszonki na nadgarstku w momencie, gdy zrobi się bardziej zimno, niż zimno. Nie jestem jednak przekonany, czy takie rozwiązanie byłoby dla nas użyteczne, a podwyższa cenę rękawiczek do biegania dwukrotnie. No ale w internecie nic nie ginie. Podesłano mi na jakieś zupełnie nie związanej z decathlonem stronie reklamę z tego sklepu rękawiczek najpierw do tenisa, a później do piłki nożnej. Przyznam, że zainteresowała mnie ta oferta. Rękawiczki wyglądały solidnie, cena przystępna. Jeśli zima ma być sroga, mogą się przydać. No i będąc w decathlonie obejrzałem i przymierzyłem oba rodzaje rękawiczek. Lepsze wydały mi się ostatecznie te piłkarskie. Tak jakby ciut grubsze były. Może ktoś szuka rękawiczek na zimę do nordic walking, te wydają mi się przydatne.    
Rękawiczki do piłki nożnej Keepdry 500 Kipsta.


Właściwie zbyt dużo o nich powiedzieć się nie da. Wykonane są z dość grubego materiału, jednak bardzo elastycznego co powoduje, że zaciskanie i otwieranie dłoni nie jest w żaden sposób utrudnione. "Dość grubego" to chyba nawet trochę przesadzone określenie, po prostu są wyraźnie grubsze od rękawiczek biegowych.

 Od wewnątrz mają podszewkę polarową co zapewne sprzyja utrzymaniu ciepła. Od strony chwytnej na całej powierzchni mają przyczepne wypustki, dzięki czemu rękojeść kija w momencie zaciskania dłoni nie będzie się ślizgać.

Jeszcze ich nie testowałem poza przymiarką z kijami. Ta wypadła pozytywnie. Myślę, że moje dłonie są zaopiekowane na mroźne temperatury.  Cena rękawiczek jest bardzo przystępna. Rozmiarówka jest bardzo zróżnicowana od S po 2XL, choć sklepy stacjonarne są lepiej zaopatrzone niż internetowy. Jeśli ktoś ma bardzo małe dłonie, może także spróbować rozmiarów dziecięcych. 

parkrun Las Dębiński #28

Tak jak przed tygodniem rankiem zrobiłem rozruch. Troszkę krótszy tym razem, ale jednak dość skuteczny.    Niestety mroźne poranki nie odpus...