Maszerując niedawno moją ścieżką nad Wartą dostrzegłem pewną walkerkę, której marsz natchnął mnie do napisania czegoś na wskazany w tytule temat. Dziewczyna bowiem na pierwszy rzut oka szła całkiem poprawnie, ramię szło za biodro, dłoń się otwierała, więc z daleka oceniłbym nawet na 5. Ale ja widziałem ją idącą równolegle ze mną z odległości 15 m. I po przyjrzeniu się zauważyłem, że grot wbijanego kijka ląduje praktycznie za stopą nogi zakrocznej, a w najlepszym razie równo ze środkiem stopy. Nie chciałem jej zaczepiać i sprawdzać z czego to wynika. Może kije za długie? Może krok za krótki? W każdym razie kilka słów o tym właśnie. Jaka powinna być długość kroku? Wiadomo, że powinien być nieco wydłużony w stosunku do zwykłego chodu. Ale o ile? Jak to zmierzyć. Poradniki podają, że długość kroku powinna być taka jak długość naszych kijów. Z tym, że "nordicowa długość kroku" różni się nieco od tej długości, o której myślimy. Normalnie przyjęlibyśmy pewnie, że długość kroku mierzy się od palców (pięty) nogi zakrocznej do palców (pięty) nogi wykrocznej. Albo inaczej mówiąc od środka stopy do środka stopy. Tą nordicową długość mierzy się inaczej. Nie wiem kto to wymyślił, ale muszę przyznać, że chyba był/jest bliski prawdy. Nie chodzi tu oczywiście o różnicę rzędu 1 czy 2 cm, bo przecież każdy krok może się nieco różnić, ale co do zasady przy dynamicznym marszu powinno tak to średnio wychodzić. "Nordicową długość kroku" mierzy się od pięty nogi zakrocznej do palców nogi wykrocznej. Ilustrują to zdjęcia, które zamieszczam poniżej.
Inaczej mówiąc jest to wcześniej wspomniana normalna długość kroku powiększona o długość naszego buta. Przy takiej (lub zbliżonej) długości kroku i właściwie dobranej długości kijów wbijanych pod kątem około 60 stopni, grot kija powinien trafiać mniej więcej w środek miedzy piętą nogi wykrocznej, a palcami nogi zakrocznej. Dlaczego to jest ważne? Otóż w momencie wbicia kija, w tym miejscu właśnie wypada środek ciężkości naszego ciała (właściwie to rzut tego środka ciężkości na podłoże).
Dzięki temu odciążenie kręgosłupa w czasie marszu będzie optymalne. Jeśli kije będą za długie wówczas grot przesuwać się będzie w tył, zwiększając składową siły odpychającej i pomniejszając składową siły odciążającej. Jeśli kije będą za krótkie, to albo będziemy bić w powietrze, albo stawiać bliżej pięty nogi wykrocznej. To jest też zarazem wyjaśnienie dlaczego ucząc się nordica i będąc średnio-słabo sprawnym łatwiej nam jest używać krótszych kijków. Dlatego, że wówczas nasz krok jest jeszcze stosunkowo krótki. Dopiero wraz z osiąganiem coraz lepszej sprawności nasz krok wydłuża się, a marsz staje się bardziej dynamiczny. I wówczas krótsze kije wymagają wymiany na dłuższe.
Oczywiście jeśli wyjdzie nam, że nasz krok jest za krótki 1, 2 a nawet 3 cm to nie ma co się za bardzo przejmować. Każdy z nas jest inny, każdy może mieć nieco inne proporcje ciała, każdy z nas ma różny poziom sprawności. Poza tym nasz marsz też może mieć różną dynamikę (tu zaleciłbym przy próbie mierzenia wziąć taki rozpęd i iść jednak z taką dynamiką jaką uda nam się osiągać). Różnica 10 cm na pewno da nam do myślenia, czy aby kije nie są za długie do naszej budowy ciała lub do naszej sprawności. Tu ze swojego długiego doświadczenia i różnych okoliczności dopowiem, że po przejściu białaczki, gdy odzyskiwałem siły rehabilitując się poprzez nordic walking, czułem dyskomfort używając kijów z jakimi chodziłem całe lata. Mój krok był za krótki. Dlatego odkurzyłem kije o 5 cm krótsze, z którymi zaczynałem swoją przygodę z kijkami.
I na koniec ostrzeżenie. Nie starajmy się nadmiernie wydłużać kroku po to, by ... używać dłuższych kijów. Dłuższy krok powoduje większe obciążenie stawów kolanowych, a zysk prędkości nie jest porażający (to uwaga dla startujących w zawodach). Niestety zauważam tendencję do chwalenia się z jaką to długością ktoś potrafi chodzić. Naprawdę nie warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz