Dwa
tygodnie po majowym weekendzie odbyły się kolejne zawody. Tym razem
spotkaliśmy się w Gdańsku 15 maja. Tu można było liczyć na
spore zainteresowanie. W końcu tu odbywały się już wcześniej
lokalne zawody, a jednocześnie w tym samym roku wystartował cykl
zawodów Grand Prix Gdańska, który organizowała również Polska
Federacja Nordic Walking. Oprócz więc grupy zapaleńców z całej
Polski, można było spodziewać się przytłaczającej liczby
zawodników z Gdańska i okolic. I tak też się stało. Na dystansie
5 km wystartowało 160 osób, na dystansie 10 km – 56 osób, a na
20 km – 31 osób. Łącznie więc było nas 247 osób. Cóż to
jest w porównaniu do dzisiaj osiąganych liczb, powie ktoś, ale
wtedy zanotowaliśmy przecież kolejny wzrost frekwencji. Jakby nie
patrzeć, nabieraliśmy rozpędu, a jednocześnie warto zauważyć,
że osiągnęliśmy to w 3 tygodnie od inauguracji i byliśmy już w
połowie cyklu po tych zawodach. Trasa wiodła po naturalnych
ścieżkach. Zawody rozegrano tym razem na pętli liczącej 2,5 km.
Było tu jedno spore podejście na pętli, jak pokazywał profil trasy
różnica wysokości wynosiła nawet około 90 m. Przebieg trasy
zaprezentowano na mapce.
Ze względu na tę krótką pętlę start
poszczególnych dystansów rozdzielono. Najpierw o godz. 9.00
wystartowali idący na 20 km i na 10 km, a dopiero o godzinie 12.00
wystartowali uczestnicy na dystansie 5 km.
start na 20 km
start 10 km
Odnotujmy jeszcze najlepsze czasy tamtych zawodów: 20 km - 2:06:12, 10 km - 1:06:45, 5 km - 33:13. Jeśli porównamy te wyniki między sobą, a także wrócimy do wyników z Barlinka, da się wyraźnie zauważyć znakomity wynik zwycięzcy najdłuższego dystansu w obu tych imprezach. Wspominam o tym nieprzypadkowo. Jeśli o większości startujących wówczas można było powiedzieć amatorzy lub co najwyżej amatorzy trenujący profesjonalnie, to ten zawodnik (Bogusław Barbużyński) był niewątpliwie profesjonalistą, trenującym wcześniej chód sportowy na poziomie międzynarodowym. Niektórzy doszukiwali się tu pewnych podtekstów sugerujących, że zawodnik nadużywał umiejętności chodu sportowego, ale sędziowie niczego takiego nie stwierdzili. Po prostu ten zawodnik był wciąż w doskonałej formie i zdobywał w tamtych czasach także mistrzostwa Europy weteranów w chodzie sportowym.
Po tym szybkim tempie jaki osiągnął Puchar Polski czekała nas długa wakacyjna przerwa. Po niej mieliśmy spotkać się na Mistrzostwach Polski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz