niedziela, 10 listopada 2019

Pompa mięśniowa

Dziś  powtarzam wpis, który popełniłem ponad 5 lat temu. Dla mnie bardzo ważny, gdyż pokazuje, że prawidłowa technika nie jest przypadkowa, lecz powiązana z naszym zdrowiem i ma zastosowanie także w sytuacjach nie związanych z nordic walking, a ciekawy z choćby tego powodu, gdyż dotyczy problematyki przebadanej i opisanej w pierwszej w Polsce pracy magisterskiej dotyczącej nordic walking.  

Pompa mięśniowa, czyli trochę anatomii i fizjologii.

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest możliwe, że krew w żyłach płynie do góry?
Oczywiście każdy wie, że serce pompuje – tłoczy krew w tętnicach. W spoczynku jest to 5-6 litrów/min. Tkanki i narządy, w tym i energochłonne komórki mięśni otrzymują tlen, i substancje odżywcze z krwi tętniczej. Krew ta przechodząc kolejno przez tętnice, tętniczki i naczynia włosowate dociera do komórek i tkanek. Po wykorzystaniu zasobów tej krwi, komórki i tkanki oddają krwi żylnej odpady rozkładu materii – dwutlenek węgla, mocznik itp. Odtlenowana i pełna metabolitów krew trafia z naczyń włosowatych kolejno do żyłek, a następnie do coraz większych żył prowadzących „do góry” do serca. W sumie układ żylny tłoczy dziennie około 7000 litrów krwi do serca (w spoczynku). Co ciągnie tę krew do góry wbrew naturalnemu prawu grawitacji ułatwiającemu pompowanie krwi w dół?
Serce to jednak także pompa ssąca. W trakcie skurczu lewej komory serca dochodzi do podciągnięcia podstawy serca ku koniuszkowi i zwiększenia objętości prawego przedsionka serca, a co za tym idzie zmniejszenia panującego tu ciśnienia. Zwiększa to przepływ krwi żylnej. Jednak działanie serca jako pompy ssąco – tłoczącej jest niewystarczające. Istnieje jeszcze kilka mechanizmów ułatwiających prawidłowe krążenie krwi w żyłach. Jednym z nich jest mechanizm oddychania przeponowego. Krew żylna zawsze płynie z miejsc o wyższym ciśnieniu do miejsc o niższym ciśnieniu. W czasie oddychania następują zmiany ciśnienia panującego w klatce piersiowej i w jamie brzusznej. W czasie wdechu ciśnienie w klatce piersiowej spada, a jednocześnie obniżająca się przepona powoduje wzrost ciśnienia w jamie brzusznej. W wyniku tych zmian ciśnień, ułatwiony zostaje przepływ krwi do serca, ponieważ obniżone ciśnienie w klatce piersiowej przenosi się na serce oraz naczynia żylne klatki, co zwiększa gradient ciśnień. Jednocześnie zwiększenie ciśnienia w jamie brzusznej przenosi się na żyły brzucha, z których krew wypychana jest w kierunku serca. Kolejnymi mechanizmami, którymi jednak nie będę się szczegółowo zajmował jest perystaltyka jelit oraz skurcze żołądka, które ułatwiają powrót krwi żylnej z krążenia trzewnego oraz działanie układu współczulnego powodującego skurcz naczyń żylnych i przepływ krwi (działanie to jest mniejsze niż w tętnicach ponieważ żyły mają mniej zakończeń nerwowych niż tętnice).
No i wreszcie dotarłem do głównego tematu, o którym chciałem napisać. Podczas wysiłku ilość pompowanej krwi rośnie 2 3-krotnie. Ta zwiększona ilość musi także wrócić do serca. I nasz organizm ma pewien mechanizm wspomagający ten powrót.
Chodzi o mechanizm pompy mięśniowej.
Jest to także jeden z czynników wpływających na powrót krwi żylnej do serca, głównie w kończynach dolnych. Jest to zjawisko dośrodkowego przesuwania krwi żylnej wywołane przez zwiększone ciśnienie w tkankach otaczających żyły pod wpływem naprzemiennego uciskania przez kurczące się mięśnie przy wykonywaniu pracy, a sprawnie działające zastawki zapobiegają cofaniu się krwi w kierunku naczyń włosowatych.
Zacznijmy bez żadnych skojarzeń właśnie od kończyn dolnych, choć słowo „naprzemiennie” brzmi znajomo każdemu entuzjaście Nordic walking także w odniesieniu do kończyn górnych.
Już sam ruch mięśni śródstopia to doskonały impuls wyzwalający ciśnienie pozwalające przemieszczać się krwi żylnej w kierunku serca. Idąc dalej, mięśnie nóg, szczególnie łydki, kurcząc się i rozprężając powodują nacisk na żyły, podobnie jak puls w krążeniu tętniczym.
Układ żylny nóg tworzą żyły osadzone głęboko oraz żyły powierzchowne. To dwie drogi krwi żylnej prowadzące z nóg do serca. Nie są one zupełnie niezależne od siebie, gdyż naczynia układu powierzchownego połączone są z naczyniami układu głębokiego tzw. żyłami przeszywającymi. Skupmy się jednak na drogach prowadzących z dołu do góry. Ta pierwsza, wewnętrzna to żyły otoczone silnym wsparciem mięśniowym. Tą drogą płynie 90-95% krwi z nóg do serca. Żyły te (wraz z tętnicami) umiejscowione są w pęczku naczyniowym umiejscowionym i ściśle otoczonym mięśniami nóg, co dobrze osłania je przed urazami i chroni przed nadmiernym poszerzaniem się pod wpływem ciśnienia krwi. Żyły powierzchniowe nie mają wsparcia otoczki mięśni. Biegną ku górze po powierzchni nogi umocowane tylko w delikatnej tkance tłuszczowej. Duży napór krwi tłoczonej ku górze stosunkowo łatwo poszerza cienkie ścianki tych naczyń, co zmniejsza przepływ krwi ku górze w tych naczyniach.
Rytmiczny nacisk mięśni nóg na żyły działa jak „tłok” pompy. Dotyczy to zwłaszcza uciskanych dwustronnie dużych żył głębokich. Napięte podczas ruchu, czy innego wysiłku fizycznego
mięśnie powiększając swoją objętość wypychają całą krew z kontaktowego odcinka żył w kierunku serca. Działanie pompy mięśniowej i wyciskanie krwi „ku górze” umożliwiają zastawki żylne, które pod wpływem nacisku mięśni oraz ciężaru krwi, opadają i samoczynnie blokują kierunek krwi „w dół”. Robienie kolejnego wykroku, gdy napięcie mięśni, a równocześnie nacisk na żyły słabnie, umożliwia napływ krwi do wyższych części żył, skąd będą dalej tłoczone w kierunku serca, przy kolejnym skurczu mięśni. Tu jeszcze dodam, że mechanizm pompy mięśniowej nie działa tylko podczas intensywnego marszu. Nawet podczas stania napinamy mięśnie, więc ta pompa działa także choć w niewielkim zakresie, bez znacznej aktywności ruchowej. Ale w tym momencie przecież spada również ilość tłoczonej krwi.
Pewnie zastanawiacie się, co ten dość szczegółowy opis ma wspólnego z Nordic walking poza tym, że chodząc czy to z kijami, czy bez kijów, uruchamiamy tę pompę mięśniową w kończynach dolnych. Jak łatwo się domyślić, jednak ma. Nie bez powodu o chodzeniu z kijami mówi się, że jest to chodzenie na czterech kończynach. W tym przypadku uruchamiamy także mięśnie kończyn górnych w sposób bardziej je angażujący, niż maszerując bez kijów, gdy jedynym oporem dla ramion jest opór powietrza i choć może ma to mniejsze znaczenie dla krążenia żylnego niż w przypadku kończyn dolnych (znacznie mniejsza odległość do pokonania w górę i znacznie mniejszy wpływ grawitacji przy poziomym ułożeniu kończyn przy niektórych wykonywanych czynnościach), to jednak i stąd krew jakoś do serca musi wrócić. I można jej w tym pomóc. Schemat układu żylnego jest oczywiście podobny jak w kończynach dolnych w tym sensie, że mamy i żyły głębokie, i żyły powierzchowne. I niewątpliwie podczas wbijania kijów i odpychania, mięśnie ramion napinając się podczas skurczu tłoczą krew w kierunku serca. W tym miejscu dochodzimy także do sedna tematu. Chodząc w sposób najbardziej prawidłowy z kijami, uruchamiamy duże partie mięśni górnej połowy ciała. Pomaga nam w tym odepchnięcie się kijem od podłoża za pomocą specjalnego paska (często nazywanego rękawiczką), poza linią biodra w płaszczyźnie strzałkowej. Uważa się, że im to odepchnięcie jest głębsze i dłoń (ręka) przy odepchnięciu wędruje dalej za linię biodra, tym nasz marsz z kijami nazywany Nordic walking jest bardziej prawidłowy.















W szczytowym momencie odepchnięcia przedramię prostuje się w stawie łokciowym, a kij jest dokładnie równoległym jego przedłużeniem. 














Takie pełne odepchnięcie nie jest jednak możliwe bez wypuszczenia rękojeści kija z dłoni (ręki). Uniemożliwia to biomechanika ruchu naszej górnej kończyny, połączonej w sposób stały z kijem za pomocą wspomnianej „rękawiczki”. Dzięki otwarciu dłoni (ręki), po przekroczeniu linii biodra (pokazanemu wcześniej) i wypuszczeniu rękojeści, możemy właśnie osiągnąć ten szczytowy moment, w odepchnięciu kijem od podłoża. Z kolei w momencie, gdy kij wbijamy w podłoże, zaciskamy dłoń (rękę) na rękojeści.







Nasza „rękawiczka” spełnia rolę niejako przegubu, dodatkowego stawu, w naszej kończynie górnej połączonej z kijem nordic walking. Jednocześnie jej konstrukcja uniemożliwia „zgubienie” kija podczas jego wypuszczenia, wspomagając powrót rękojeści we właściwe miejsce podczas wbijania kija i zaciśnięcie na niej ręki.
W ten sposób pulsacyjnie wspomagamy cyrkulację krwi w górnej połowie ciała. Wykonujemy pompowanie, naprzemiennie zaciskając dłoń (rękę) na rękojeści i otwierając ją. Robimy to też naprzemiennie obiema rękoma w rytm kroków naszego marszu.



 
Niektórzy nazywają to „dojeniem krowy”. Skojarzenie jest o tyle trafne, że osoby zaczynające uprawiać Nordic walking i nie potrafiące jeszcze w pełni odepchnąć się poza linią biodra, wykonują tę czynność dość sztucznie, także podczas odepchnięcia (do linii biodra), które jest możliwe bez otwarcia dłoni. Osoby zaawansowane technicznie otwierają i zaciskają dłoń w sposób naturalny i dla laika nie znającego tematu może być to nawet niezauważalne (tzn. nie rzucające się w oczy). Tu odnosząc to do kończyny dolnej możemy domyślić się, że o ile ruch śródstopia jest doskonałym impulsem podczas przetaczania stopy po podłożu do pompy mięśniowej dla kończyny dolnej, to podobnym bodźcem, a może jeszcze intensywniejszym będzie właśnie otwieranie i zaciskanie dłoni (ręki) dla kończyny górnej.
To „pompowanie” rękoma ma jeszcze dość łatwo zauważalny skutek bardzo pożądany przy niskich temperaturach. Wspomagając krążenie w tych najdalej położonych częściach kończyn górnych uzyskujemy mniejsze odczucie zimna w palcach rąk podczas marszów nordic walking. Można to wykorzystać oczywiście także podczas marszu bez kijów (pompując powietrze zamiast rękojeści kija), gdy zaskoczy nas niska temperatura lub zapomnimy rękawiczek.
Podsumowując, te całe rozważania, wychodzi na to że podczas wysiłku fizycznego pompa mięśniowa odgrywa bardzo ważną rolę ułatwiającą cyrkulację krwi w organizmie, warto więc wykorzystać każdą możliwość (także kończyny górne), by ten mechanizm jak najlepiej spożytkować.

 
Opr. Maciej Kulka, 13 kwietnia 2014
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

parkrun Las Dębiński #28

Tak jak przed tygodniem rankiem zrobiłem rozruch. Troszkę krótszy tym razem, ale jednak dość skuteczny.    Niestety mroźne poranki nie odpus...