sobota, 8 stycznia 2022

parkrun Las Dębiński #20

Budzę się "Panie" 6.30, zażywam leki, golę się, myję i o 7 jem śniadanie. Do 7.40 sprawdzam pogodę żeby dobrać odpowiedni ubiór, sprawdzam rozkład jazdy MPK i przeglądam aktualności na fejsie. Ubieram się, o 8 wzuwam buty i 8.10 wychodzę, bo o 8.21 mam "szóstkę" z ronda, to zdążę. Jadę jeden przystanek do AWFu i przesiadam się na 176, dojeżdżam 5 przystanków i na "Piastowska n/ż" wysiadam. To mam 600 m do startu i 17 minut, to zdążę. O 8.55 robię odprawę debiutantów, by o 9 wystartować ze wszystkimi uczestnikami parkrun. Idę 5 km około 50 minut, skanuję się na mecie, jem ciasteczko albo dwa, biorę 3 "krówki" jeśli są i ubieram kurtkę oraz czapkę. O 10.15 mam autobus 603 to zdążę, ale jak dobrzy ludzie podwiozą, to o 10 15 jestem już w domu. 


 


Dzisiaj pogoda spłatała figla, bo miałem już kije wieczorem przywiązane do roweru. Ale w nocy spadł śnieg, więc wybrałem bezpieczniejszy wariant dojazdu. Temperatura około "zera" odczuwalna -4C. Śnieg mokry, marznący i topniejący na przemian, więc było ślisko. Na trasie po każdym kilometrze selfie. Ubiór w skrócie - góra, dół: dwie warstwy. Na dojazd zamiast bluzy, kurtka sofshellowa, a zamiast buffki czapka na głowie.  





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

parkrun Las Dębiński #28

Tak jak przed tygodniem rankiem zrobiłem rozruch. Troszkę krótszy tym razem, ale jednak dość skuteczny.    Niestety mroźne poranki nie odpus...