Ktoś pytał kiedyś czym się różnią tanie kije od tych drogich, powątpiewając niejako w sens kupowania tych drugich, skoro można tanim sumptem także uprawiać nordic walking. Spróbuję pokazać to na konkretnym przykładzie, co może czekać na nieznającego tematu początkującego walkera. Nie będę się pastwił nad tanimi kijami trekkingowymi zakupionymi w markecie za 20-30 zł na których napis "nordic walking" ewidentnie wprowadza w błąd. Przykładem będą kije wyglądające bardzo profesjonalnie i teoretycznie mające niemal wszystkie właściwości, których byśmy oczekiwali od kijów NW.
Chodzi o kije z marketu ALDI. Ich pierwotna cena bardzo atrakcyjna 59 zł utrzymywała się nawet ponad miesiąc, ale po 2 zmieniona została nawet na 49 zł. Później już nie monitorowałem czy dalej obniżyli cenę, ale jeszcze 4 egzemplarze posiadali wówczas w sklepie. Ryzykując zakup upewniłem się, że możliwy będzie ewentualny zwrot, jak się okazało w ciągu 30 dni. Co ciekawe kije posiadają nawet instrukcję użytkowania wraz z uwagami dotyczącymi treningu, co jest rzadkie, żeby nie powiedzieć niespotykane w przypadku nawet renomowanych producentów. Co by nie powiedzieć o poziomie wskazówek, to dla początkującego na pewno przydatne i może zainspirują do pogłębienia wiedzy. Przejdźmy do opisu kijów. Trzonek kija wykonany jest z kompozytu zawierającego carbon, rękojeść wykonana z okładzinami z korka, pasek NW zwany rękawiczką jest jak najbardziej prawidłowy, z miejscem wydzielonym na kciuk, na dodatek umożliwiający szybkie wpięcie i wypięcie z rękojeści, ba ...nawet z system magnetycznym powodującym, że kostka paska sama niejako szuka swojego miejsca w rękojeści. Groty o kształcie okrągłym. Tak to wygląda na pierwszy rzut oka. Jak wyglądają szczegóły? Jeśli chodzi o zawartość carbonu, producent nie podaje w % jego zawartości. Czyżby się wstydził? Może jest to tak znikoma ilość, że nie warto podawać? No, ale dla osoby początkującej może nie być to bardzo istotna cecha. Sam zaczynałem na kijach z włókna szklanego, więc nawet zbytnio, bym się tu nie czepiał. Podobnie kiedyś postępował LIDL oferują swoje kije z "carbonu".
"Rękawiczka" jest bardzo mała, a testowałem najdłuższy z dostępnych modeli o długości 120 cm, czyli teoretycznie dla ludzi słuszniejszego wzrostu, a pewnie i o większych dłoniach. Jestem jednak pewien że wszystkie długości kijów mają ten sam rozmiar rękawiczki. Co ciekawe wg producenta to długość przeznaczona dla osób o wzroście od 182 – 188 cm. Dla 182 cm odpowiada to współczynnikowi długości/wzrostu o wartości 0,66, czyli dla osób bardzo początkujących i mniej sprawnych fizycznie. Co powiedzieć o wzroście 188cm przy tej długości kijów, nie wiem. Sam mam bardzo małe dłonie, a ledwo udało mi się wcisnąć w te rękawiczki. Chyba producent myślał tylko o kobietach jako użytkowniczkach tego sprzętu, które średnio mają mniejsze dłonie od mężczyzn.
Udało mi się wprawdzie wcisnąć pod paski nawet cienką rękawiczkę rowerową, ale gdyby ktoś chciał trochę grubszą to byłby kłopot. Ciasne paski wydały mi się jednak ciut za długie tzn. po wypuszczeniu z dłoni przy odepchnięciu, owszem wracały do niej, ale to nie jest ten sam komfort co przy np. kijach LEKI, po prostu zanim trafiły we właściwe miejsce obijały się trochę o zamykaną dłoń. No da się z tym żyć, ale ... Kiedyś, gdy szybko wypinana rękawiczka była nowością, długość wszystkich pozostałych regulowana była indywidualnie w zależności od wielkości dłoni użytkownika. Teraz takiej możliwości zazwyczaj nie ma, skazani jesteśmy na wykonanie producenta. Dużą wadą natomiast może okazać się to, że same paseczki łączące część dłoniową z kostką magnetyczną do wpięcia są bardzo cieniutkie, i całość nie wygląda trwale, powiem wprost wygląda to licho.
Czy to rozwiązanie długo wytrzyma przy intensywnym marszu? Wątpię. Samo wpięcie i wypięcie bezproblemowe. Rękojeść z okładziną z korka dość ergonomiczna, choć ja wolę smuklejszą LEKI. Trudno jednak się przyczepić, może to być kwestia przyzwyczajenia.
Groty okrągłe, więc to nie to samo, co ostry pazur. Zapewne na miękkim się dobrze wbijają, choć nie miałem okazji tego sprawdzić. Oceniam więc tylko wizualnie. Trudno przewidzieć ich trwałość, bo na pewno nie są z węglików spiekanych, w instrukcji napisali, że metalowe. Nakładki na groty dość sztywne, wyglądają na tworzywo gumopodobne. Podczas krótkiego marszu nie zauważyłem jakichś wad dyskwalifikujących, czy szybkiej ścieralności. No ale to za mało, by dobrze ocenić, poza tym zawsze możemy dokupić nakładki od innych kijów bardziej markowych, więc to nie jest jakoś decydujące o komforcie użytkowania.
Proponowane długości: 105, 110, 115, 120 cm, trochę mało, chyba wyraźnie producent myślał o kobietach, które średnio są są niższe od mężczyzn. Może też liczył się z tym, że na dłuższe kije może nie być popytu (w sklepie ostatnie egzemplarze to były 120).
Kije dostateczne by zacząć, ale zbyt słabe, by się z nimi zaprzyjaźnić na dłużej, bo mogą tej dłuższej znajomości nie wytrzymać. Na pewno lepszy wybór od tak często spotykanych na ścieżkach kijów trekkingowych i tych z pseudorękawiczką. Dające pewnie namiastkę tego czego można się spodziewać po renomowanych markach. Jednak podstawową zaletą jest ich bardzo niska cena.
Opis sporządziłem po krótkim 3 km marszu. Kije zwróciłem do sklepu. Oczekiwałem jednak nieco więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz